12 maja 2024r. Imieniny: Pankracego, Dominika, Domiceli
Gospodarz strony: Andrzej Dobrowolski     
 
 
 
 
   Starsze teksty
 
Krzyż w klasie? Tak.
          1. Czy warto rozmawiać o ideach?

          Z wielu stron dochodzą głosy, że nie. Że to strata czasu. Jako przykład jałowych dysput szydercy przypominają średniowieczny temat „ile diabłów zmieści się na końcu szpilki”, który – „oczywiście świadczy o głupocie epoki chrześcijańskiej scholastyki”.

          A przecież idee są myślami, którymi myślimy o rzeczywistości.Tak jak oprogramowanie komputera wpływa zasadniczo na jego funkcjonowanie, tak na człowieka wpływają idee, które przyjął za swoje i które stały się nim. Włączamy komputer i na ekranie wyświetla się znak systemu operacyjnego (myślowego) wprowadzonego do niego, i od razu wiemy, czy zadanie, do którego rozwiązania przystępujemy, na tym komputerze może być rozwiązane.

          Tak też należy wciąż zastanawiać się, czy metoda myślenia, jaką myślimy o rozważanej kwestii w ogóle pozwala ją rozsądzić poprawnie. „Poznaj samego siebie” radzili kapłani Apolla, i to samo powtarzali wyznawcy Buddy. Znane jest również stwierdzenie „To co złego w człowieku nie przychodzi doń z zewnątrz, ale z wewnątrz”.
 
          Kto ośmiesza dyskusje o ideach? Wszyscy ci, którym powszechna wiedza o ideach przeszkadza w dobrym o sobie samych mniemaniu i dominowaniu nad innymi.

          Cwaniacy kwitują niezrozumiałe dla nich rozmowy o ideach stwierdzeniem, że to „mowa trawa”. Robią to po to, by dodać sobie animuszu, a ludzi w ich obecności spierających się o Wielkie Rzeczy zawstydzić. Śmieszność jest silnym psychologicznym środkiem nacisku, i daje w opinii ludzkiej przewagę nad mądrzejszymi.

          Ideowi bankruci to w naszych czasach marksiści, dla których rok 1989 był nie tylko kresem sposobu życia, ale i kataklizmem quasi-religijnym. Marksistowska antyreligia była ich religią ze swymi dogmatami, obrzędami, a nawet nadzieją spełnienia „wiecznego” poprzez wkład w postęp ludzkiego rodu. Trudno im przyznać się do bankructwa egzystencjalnego. Dlatego dla pociechy tłumaczą sobie – jak to robi guru polskiej lewicy laickiej – że „czas jakichkolwiek ideologii skończył się, bo wszystkie się skompromitowały (?), więc czas zostać socjalistyczno-liberalno-konserwatywnym demokratą, i z każdej idei wziąć po trochu.”

          Hochsztaplerzy (np. polityczni demagodzy) nie lubią mądrych rozmówców, którzy w samym sposobie myślenia propagandzistów rozpoznają pułapki na naiwnych. Idee są ważne.

          2. Czy obok godła państwowego winien wisieć jakiś znak idei wyższej?
 
          Z dwóch powodów – tak.

          Najpierw powód mniej ważny. Uczeń winien uzyskać w swych myślach punkt odniesienia, który w razie potrzeby umożliwi sprzeciw wobec władzy swego państwa czy organizacji międzypaństwowej. ZSRR, ChRL, III Rzesza były państwami okrutnymi, i lojalność wobec nich prowadziła ich obywateli – zabijanych i zabijających, okłamywanych i okłamujących – do upadku. Nie ma gwarancji, że tak nie skończą ludzie zapatrzeni - jak w ostateczną instancję Prawdy i Dobra – w ONZ albo UE. Austriak Otto Schimeck – wcielony do Wehrmachtu - odmawiając rozstrzeliwania cywilów pokazał hitlerowskim przełożonym granicę ich władzy, bo miał w swym myśleniu punkt oparcia poza narodowym-socjalizmem i niemiecką czołobitnością wobec każdej władzy. 

          Teraz powód ważniejszy. Myślenie człowieka zawsze formowane jest w oparciu o jakiś system pojęciowy. Nie istnieje neutralny system, bezstronny wobec systemów znanych. Skoro tak, to system stosowany w szkole winien być nazwany i ujawniony poprzez znak. To daje możliwość nabrania dystansu do tego systemu, w którym jest się kształconym, i wyboru innego. Żeby coś zanegować, trzeba to umieć zidentyfikować.

          W minionej epoce neutralność światopoglądowa była fikcją kryjącą agresywny, quasi-religijny humanizm laicki. Byłoby uczciwej, gdyby jawnie obok godła PRL wywieszono Czerwoną Gwiazdę. 

          Wyczulam na pułapkę „bezstronności”. Puste miejsce obok godła – jeśli miałoby znaczyć neutralność światopoglądową – byłoby kłamstwem, bo nie ma edukacji neutralnej, każda jakoś wartościuje ludzkie myślenie. Pustka tylko wtedy byłaby uczciwa, gdyby w szkole świadomie uczono nihilizmu. Czy istnieje komputer wolny od wad systemu operacyjnego? Tak, martwy. Tak samo jest z człowiekiem. Jakiś system trzeba zaakceptować, nie ma innego wyjścia.

          3. Załóżmy, że mamy wolność wyboru własnego systemu myślenia (tak jakbyśmy mogli stwarzać – „jako bogowie” - rzeczywistość swego ja, a nie żywa rzeczywistość stwarzała nas łącznie z naszą umysłowością). Skoro należy wybrać system myślenia i oznaczyć go, zastanówmy się – teoretycznie – jaki mamy wybór.
Najpierw wypada zastanowić się, czy nie najlepiej byłoby wybrać system, który nie dziedziczy zła systemów istniejących tysiąclecia.

          Najbardziej znani twórcy sztucznych systemów cywilizacyjnych to Grecy. Miasta-państwa stworzyły specyficzną ligę współzawodnictwa systemowego. Które lepiej się zorganizowało, zwyciężało gospodarczo, militarnie, cywilizacyjnie i wygrywało. Racjonalista Likurg skonstruował dla Sparty prawa wysoce sztuczne, i po Sparcie zostały dziś nieliczne kamienie. Solon dał Atenom prawa indywidualistyczne, prawa naturalnych wolności obywatelskich, i jego Ateny opromieniły świat i żyją do dziś. (Stało się tak dlatego, że Sparta była tylko tak mądra jak Likurg, który nie akceptował niczego, czego nie rozumiał sam. Ateny Solona były mądrzejsze od Solona, bo kierowały się wiedzą zawartą w naturze i kulturze przeszłych pokoleń – odruchach, zwyczajach, mądrych przesądach.) 

          A przypadek Pitagorasa? Póki był matematykiem, muzykiem, filozofem liczb obserwującym rzeczywistość był dobry i sławny. Więc miasto Kroton poprosiło go, by objął w nim rządy i zorganizował je przeciwko miastu Sybaris. Pitagoras wprowadził sztuczny, dyktatorski, nieludzki ustrój, który pomógł zwyciężyć gród zepsutych Sybarytów, ale na dłużej okazał się być systemem nie do zniesienia dla samych Krotończyków. Wygnali Pitagorasa po dwóch latach.
Od tej pory pitagorejski symbol – pięcioramienna gwiazda, w której bok każdego ramienia oznaczał jedną z dziesięciu pitagorejskich cnót, stał się symbolem poszukiwaczy ładu sztucznego, nowego lepszego świata.

          Dlatego Lew Trocki na symbol ZSRR wziął pitagorejską gwiazdę, nadając jej czerwony komunistyczny kolor. Efekt tworzenia lepszego świata? Żniwo ZSRR, ChRL i innych państw Czerwonej Gwiazdy to 100 milionów zamordowanych ludzi. (Jeśli kogoś 100 milionów trupów nie skłania do zwątpienia w Czerwoną Gwiazdę, to co go kiedykolwiek skłoni?)
 
          Bo czy można racjonalistycznie przekonstruować świat na lepszy i dać mu nowy znak? Czy można zmienić podstawowe parametry materii, które skutkują powstaniem galaktyk, planet, oceanów, i życia takiego jakie jest? Nie. Gdyby je zmienić o 1% nie doszłoby do zaistnienia jakiegokolwiek ładu kosmicznego.

          A czy można stworzyć życie oparte na innym kodzie genetycznym, niż ten który przyjął się miliard lat temu, po to by było to życie lepsze? Nie. Za późno.

          A czy można odrzucić istniejące kultury, a nową – ot tak sobie wykreować? Nie. Resetowanie samego siebie jest wielce niebezpieczne i może doprowadzić do zniszczenia „twardego dysku” swego umysłu i roślinnego otępienia. Założenie, że człowiek może samo-stwarzać reguły gry życia dla jest nieprawdziwe, realizowane na siłę prowadza do cierpień. (Wolność ma każdy z nas z osobna, ale przy respekcie dla reguł gry.) 

          Dlatego wróćmy więc do wyboru kultury i znaku spośród naturalnie istniejących - a więc empirycznie sprawdzonych, a nie skonstruowanych przez racjonalistów, głuchych na wątpliwości co do swych możliwości umysłowych.

          4. Kto wprowadził w Polsce cywilizację? Epikurejczycy i stoicy z Grecji? Nie. Żydzi z Jerozolimy? Nie. Chińczycy? Nie. Buddyści? Nie. Muzułmanie? Nie. Toteż odłóżmy tymczasem rozważania o tych symbolach: Gwieździe Dawida, Smoku, Półksiężycu …– jako alternatywach na wypadek katastrofy naszej cywilizacji. Cywilizację wprowadził Kościół. 

          To księża i mnisi wraz z naszymi książętami wykonali kilkusetletnią pracę przemiany plemienia w społeczeństwo obywatelskie. Złośliwie wypowiadane stwierdzenie, że Polska to katoland, jest w znacznej mierze prawdziwe. Kościół przyniósł cywilizację, uwalniającą Polan od plemiennego zniewolenia, przekreślającą kolektywistyczną własność pierwotną a wprowadzającą własność indywidualną, i co za tym idzie wolność indywidualną. Człowiek stał się osobą osobną od rodu, istotą nietykalną dla władzy , bo traktowaną jako pozostającą bezpośrednio pod władzą Boga Ojca.

          Instytucje cywilizacji też przyniósł Kościół. Sądy, prawo karne i cywilne, pismo, szkoły, muzykę, sztukę, księgi, pieniądz, lepszą uprawę pól i hodowlę zwierząt, znany nam pejzaż, organizację państwową. Sposób myślenia Polaków jest systemem chrześcijańskim. Nawet tych, którzy wierzą w nieistnienie Boga. 

         Polscy ateiści wchodzą do galerii przed Nike z Samotraki i podziwiają tę cudowną rzeźbę, która utraciła głowę i ręce, i na którą przez to jako na kalekę starożytny Grek nie chciałby patrzeć z obrzydzenia. A współcześni, niezależnie od wiary, podziwiają iluzję kamiennej istoty, której materię jakby wiatr poruszał. Oto jak nas wszystkich zmieniło chrześcijaństwo. 

          Zwracam uwagę na istniejącą zależność: to nie my wybieramy kulturę krzyża, ona nas wybrała. My tylko stwierdzamy fakt, że system chrześcijański nas konstytuuje, jest w nas, bo kultura chrześcijańska była naszą siłą stwórczą. Niech będzie znakiem idei w szkole, bo rzeczywiście odpowiada to myśleniu polskiemu, nawet wśród tych, którzy pojmują jako bezosobowe źródło tej siły stwórczej.

          5. Jeżeli jednak chrześcijaństwo jest złe, to pomimo tego, że nas konstytuuje trzeba je odrzucić, a szukać innego ideału, żeby się zmienić. A więc czy jest złe? Wspomnijmy założyciela chrześcijaństwa. Jezus z Nazaretu zmianę świata zaczął od poświęcenia siebie, a nie przeciwników czy wyznawców. Uczył, że ważne są uczynki, a nie deklaracje. Zawarł w swej nauce możliwość samokrytyki systemu, a więc i jego samo-naprawy. („Idź precz szatanie” – wygarnął pierwszemu papieżowi Piotrowi – gdy ten zaczął nieświadomie odwodzić go od celu misji. Może być patronem antyklerykałów!). Był przeciwnikiem skrajności faryzejskiego konserwatyzmu i cynicznego libertyńskiego nihilizmu. Jego uczniowie rozwijali się żyjąc Ewangelią.

          Piotr wyjechał do Rzymu, przyjął rzymski uniwersalizm myślenia, za co Żydzi wykluczyli chrześcijan z synagog, nie mogąc zrezygnować z uznawania się za lepszych. Święty Piotr przezwyciężył swój nacjonalizm.

Krzyżyk z greckiej wyspy Kerkyra. Na tej wyspie Odyseusz wracający spod Troi opowiedział królewnie Nauzykai swoją historię, nim wrócił na bliską już Itakę do Penelopy o Telemacha. Grecy wierzyli, że drzewko oliwkowe jest darem Hernesa posłanego przez Dzeusa. Grecy byli pierwszym narodem, który przyjął Ewangelię.Krzyżyk z greckiej wyspy Kerkyra. Na tej wyspie Odyseusz wracający spod Troi opowiedział królewnie Nauzykai swoją historię, nim wrócił na bliską Itakę do Penelopy i Telemacha. Grecy wierzyli, że drzewko oliwkowe jest darem Hermesa posłanego przez Zeusa. Grecy byli pierwszym narodem, który przyjął Ewangelię.

          Ulubiony Jan pokochał kulturę grecką. Przeniósł się do Efezu, opowieść o spotkaniu ze swoim mistrzem napisał po grecku, a jej początek - „Na początku było Słowo” – oparty jest o kluczowe pojęcie myśli Sokratesa i jego uczniów – Logos (słowo, sens, nauka, idea). Święty Jan połączył chrześcijaństwo z cywilizacją grecką. 

          Tak jak Arystoteles (uczeń Sokratesa i Platona) wyprowadził z myśli swych nauczycieli o Logosie logikę (sensologię), tak scholastycy w średniowieczu stworzyli pojęciowe podstawy myślenia naukowego. Koniec szpilki to w ich języku punkt (miejsce w realnej czasoprzestrzeni, które nie ma wymiarów), a diabły to personalne zło z meta-świata. Problem przez nich rozpatrywany nie był głupi. Kopernik i Mendel nieprzypadkowo byli duchownymi.

           Ani założyciel chrześcijaństwa, ani jego uczniowie nie byli wrogami ewolucji. „Mój Ojciec działa jeszcze” powiedział On. Darwin nie zwątpił pisząc o ewolucji, ale po śmierci córki. 

          Chrześcijanie przejęli od starożytnych malarstwo i rzeźbę, nieuznawaną w judaizmie i islamie.

         Kościoły popełniały zło – inkwizycja skazała 7000 osób na śmierć, protestanci – 20 000, wiele wojen prowadzono w imię religii przy wsparciu kościołów. Nie brak w kościele księży którzy minęli się z powołaniem. Jednak ilość dobra wyświadczonego jest większa niż zła. Kto z nas – mając wybór – chciałby urodzić się poza strefą cywilizacji chrześcijańskiej, a jeśli tak to gdzie?

          Czy inne naturalne systemy kulturowe nie mają obciążeń złem? Nie. Dlatego znak krzyża jawi się jak „imperatyw kategoryczny”. Jeśli nie krzyż, to co?

P.S. Proszę chrześcijan o zrozumienie dla zastosowania przeze mnie argumentów pozareligijnych, ale tekst adresowany jest do czytelników niereligijnych, a nie do nas, dla którzy wierzymy w Chrystusa.
Andrzej Dobrowolski